Jugowice – o turystyce i wojennych torturach

Jugowice powstały jako jedna z osad leżących w dolinie Bystrzyce, w okresie intensywnej kolonizacji tych terenów w XIII wieku i od początku dzieliły losy dóbr związanych z zamkiem Grodno. Będzie to opowieść o arystokratach, turystyce i wojennych torturach.

Jugowice

Data ich założenia nie jest zupełnie pewna i opiera się jedynie na wzmiance. Leżały między Olszyńcem a Zagórzem Śląskim, wchodzącym w skład dóbr zamku Grodno. Początkowo rozwijały się dość słabo, mimo tego, że znajdowały się na skrzyżowaniu lokalnych traktów ze Świdnicy, do Głuszycy i Walimia.

Jugowice były wsią leśno-rolniczą, później rozwinęło się tu tkactwo chałupnicze. Pierwszymi właścicielami byli książęta świdniccy. Po wygaśnięciu ich linii zamek przeszedł w ręce prywatne wraz z całymi dobrami, a więc i Jugowice podzieliły ten los. W 1372 roku dzierżawcą zamku był i wsi był Ulryk Schoff. W latach 1443-50 Grodno i dobra dzierżawił Georg Puczek, znany ze zbójeckiego procederu. W 1465 roku całe dobra za 1600 guldenów nabył Georg Czettritz. W rękach tego znanego dolnośląskiego rodu dobra pozostawały do 1535 roku. Kolejnym właścicielem dóbr był Mathias von Logau und Altendorf.

Panowie i bunty

Przełom XVI/XVII wieku był dla wsi związanych z zamkiem dość burzliwy. Właściciele Grodna zmieniali się wtedy bardzo często. Na początku XVII stulecia krótko był nim hrabia Georg von Hohenzollern-Sigmaringen. Drogą dziedziczenia dobra przeszły od 1642 roku w ręce barona M.A. Von Rochowa., a w 1679 nabył je baron G. Von Eben. Za jego rządów doszło do buntu chłopów, w którym czynny w 1680 roku wzięli też mieszkańcy Jugowic, stale wchodzących w obręb dóbr zamkowych.

W XVIII wieku znowu kilkakrotnie zmieniali się właściciele Jugowic, nadal należących do Grodna. W 1720 roku wieś wraz z całym majątkiem nabył niejaki von Winterfeld. W 1748 roku mieszkało tu 11 kmieci oraz 38 zagrodników i chałupników. Sześć lat później nowymi właścicielami dóbr, w tym Jugowic zostali von Lieresowie. W 1756 roku wartość tutejszego majątku szacowano na 2739 talarów. We wsi mieszkało 11 kmieci, 20 zagrodników i 21 chałupników, wśród nich 9 rzemieślników. Nie była to więc ani duża, ani zbyt bogata posiadłość. W 1786 roku jej właścicielem był Otto Sigmund von Lieres. W Jugowicach istniała już wtedy szkoła ewangelicka, dwa młyny wodne i trzy bielniki. Była ona już wtedy ośrodkiem popularnego w regionie tkactwa chałupniczego, z którego utrzymywało się większość tutejszych mieszkańców.

Dalszy rozwój wsi miał miejsce w XIX wieku. W 1825 roku liczyła ona 69 domów. Było tu wolne sołectwo, szpital z przytułkiem, a do młynów wodnych i bielników dołączyły także dwa magle. W 1840 roku majątku von Lieresów nabył hrabia F. Von Burghaus, który nadal inwestował w rozwój wsi. Przybyły kolejne trzy młyny wodne. Powstał także cmentarz, choć nigdy nie było tu kościoła. Jugowice nadal były znaczącym ośrodkiem tkactwa chałupniczego. Czynnych było 28 warsztatów bawełnianych i 23 lniane, pracowali też farbiarz oraz 16 innych rzemieślników i 4 kramarzy. We wsi trzymano również 165 sztuk bydła, a do 1861 roku liczba domów wzrosła do 141. Do Jugowic należały wówczas kolonie: Jawornik i dołki.

Jugowice

Turystyka i wojna

Od drugiej połowy XIX wieku po upadku tkactwa chałupniczego, spore znaczenie dla miejscowości miała turystyka. Wieś leżała w pobliżu zamku Grodno, na trasie łączącej Świdnicę z Jedliną Zdrój. Przejeżdżali tędy liczni kuracjusze i wędrowcy. We wsi funkcjonowała stara gospoda, od lat powiązana z wolnym sołectwem.

Dalszy rozwój turystyki i przekształcenie się Jugowic w chętnie odwiedzane letnisko miał miejsce na początku XX wieku. Najpierw przeprowadzono tędy w 1904 roku linię kolejową ze Świdnicy-Kraszowic do Jedliny, gdzie zbudowano stacje kolejową. W 1914 roku uruchomiono specjalną, zelektryfikowaną linię kolejki do Walimia. Była to tzw. kolejka walimska, ciesząca się dużym powodzeniem wśród turystów i stanowiąca bardzo dogodne połączenie dla mieszkańców Wrocławia, Świdnicy i Wałbrzycha z centrum Gór Sowich. Cała linia miała zaledwie około 5 km długości, a faktycznym powodem jej budowy nie były potrzeby turystów tylko znaczne uprzemysłowienie miejscowości w dolinie Bystrzycy oraz rozwój przemysłu włókienniczego w Walimiu. Dalszą rozbudowę linii powstrzymało stopniowe wyludnianie się okolicy, które trwało od końca XIX wieku. Jednak już wkrótce okazało się, że tzw. „kolejka Walimska” nie przynosi oczekiwanych zysków, a nawet okresowo generuje starty. Pod koniec swojego istnienia jedynie w niedzielę i święta cieszyła się większą frekwencja turystów.

Jugowice

W okresie międzywojennym Jugowice były juz dużą, uprzemysłowioną wsią, a także popularnym letniskiem. Działały niewielkie zakłady przemysłowe: cegielnia i wytwórnia wyrobów ceramicznych oraz bielnik i wykańczalnia tkanin. Wieś posiadała nawet własną gazownię, co w tamtych czasach było oznaka znacznego postępu cywilizacyjnego. Mimo zwiększającej się liczby mieszkańców, nadal nie posiadała własnego kościoła, a tutejsi wierni należeli do parafii w Walimiu. Istniała tu tylko kaplica cmentarna. Turystom i letnikom służyło natomiast kilka gospod. Najbardziej znana stojąca przy skrzyżowaniu dróg, miała 8 miejsc noclegowych. Druga dysponowała taką samą ilością miejsc, a trzecia miała ich aż 18. Koło wiaduktu kolejowego istniała znana lodownia w postaci obszernej piwnicy-loszku w kopanej w zbocze, która również stanowiła miejscową atrakcję turystyczną.

Podczas II wojny światowej w Jugowicach zorganizowano w 1944 roku obóz pracy, który stanowił filię obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Więźniowie tu przetrzymywani byli zmuszani do pracy w miejscowych i okolicznych zakładach przemysłowych, być może również przy budowie sztolni w Górach Sowich. Prawdopodobnie w Jugowicach, Jaworniku i dołkach (ich najbliższej okolicy) były co najmniej 3 obozy pracy, w których więźniowie Gross – Rosen tracili zdrowie i życie przy budowie podziemnych kompleksu podziemnych fabryk i sztolni znanych pod kryptonimem „Riese” czyli „Olbrzym”.

W PRL i później

Po 1945 roku Jugowice zachowały przemysłowo-letniskowy charakter, chociaż zlikwidowano lub przebranżowiono część miejscowych, drobnych zakładów przemysłowych, a we dworze i folwarku ulokowano gospodarstwa państwowe. Największym tutejszym zakładem przemysłowym była przez wiele lat wytwórnia płyt wiórowo-cementowych i tartak. W latach 1972-80 zbudowano w górnej części wsi oczyszczalnię ścieków i stacje uzdatniania wody, która poprawiła czystość Bystrzycy, przede wszystkim zaś przywróciła rekreacyjny charakter Jeziora Bystrzyckiego, przejmując ścieki z okolicznych zakładów przemysłowych i miejscowości, m.in. z Walimia.

Jugowice

Wieś rozwija się dobrze i od dawna ma ustabilizowaną sytuacje ludnościową. W latach 1975-76 wzniesiono na cmentarzu kaplice mszalną. Pojawiły się także liczne, nowe domy mieszkalne, przystosowane także do przyjmowania letników. Zbudowano wreszcie fermy hodowlane poza wsią. Regres wystąpił natomiast w komunikacji. Kolejka Walimska działała regularnie do około 1960 roku, później zaprzestano przewozów pasażerskich, a ostatecznie zlikwidowano ją w 1974 roku pozostawiając jedynie (dziś również nieczynny) krótki odcinek do tartaku w Sędzimierzu, który służył jeszcze przez kilka następnych lat jako bocznica. Kolejka ta również po 1945 roku cieszyła się sporym zainteresowaniem turystów jako swoista „poniemiecka” ciekawostka. M.Orłowicz w swoich wspomnieniach nazwał ja „tramwajem elektrycznym”. Podobny los spotkał też linię kolejową ze Świdnicy-Kraszowic do Jedliny zdroju, na której ograniczono przewozy pasażerskie już od 1974 roku. W ostatnich latach linię tę zawieszono całkowicie, także dla przejazdów towarowych. W 1992 roku podjęto próbę reaktywowania na niej ruchu pasażerskiego. Uruchomiono specjalny skład „pociągu-retro”, kursującego w niektóre letnie niedziele z Wrocławia przez sobótkę i Świdnicę do Zagórza Śląskiego lub Jedliny Zdroju. Głównym powodem likwidacji obu linii, obok nieopłacalności przewozów jest fatalny stan torowisk i wiaduktów, od wielu lat nie remontowanych.

Artykuł ukazał się drukiem w Tygodniku „Nowe Wiadomości Wałbrzyskie”.

Brak możliwości komentowania.